Wola życia



Chęć życia czy też wola życia? Jak nazwać odradzanie się natury po zimowym przestoju i martwicy? Czy to tylko zaprogramowanie czy też jest w tym głębszy sens?

Przyroda zaskakuje nas wybuchając nagle, w ciągu jednej nocy, pąkami kwiatów. Zaskakuje nas gdy spod kamienia wychyla ciekawie swoją delikatną główkę niebieski kwiat. Jeden jedyny w promieniu kilku metrów. A przecież w życiu takiego kwiecia, kilka metrów to cały wszechświat.

Nie wiadomo dlaczego właśnie teraz przed oczami błyskają świeżo plecione pajęczyny, wśród gałęzi drzew słychać chrup chrupanych nasion, a pierwsze muchy żwawo zabierają się za robienie porządków i czyszczenie okolicy.

Jest to przypadek, że wszystkie latające, pełzające, skaczące i chodzące budzą się w tym samym czasie? Czy to jeden sygnał natury wyzwala efekt domina i zaczyna się wrzawa jak w ukropie? Czy może jeden mocny promień słońca, który rozgrzewa i pobudza krew? A może to pierwsze zapachy, które dochodzą z pękających pąków?

Coś na pewno mobilizuje do przebudzenia. Coś na pewno każe wstać i zacząć życie na nowo. Niezależnie od tego jak długo będzie ono trwać ponieważ dla wielu pełzających czy latających, jutra już nie będzie.

Natura to także brutalny i trudny do przeżycia świat.

Ale pewnie dla tych wszystkich latających, pełzających, skaczących i chodzących -najważniejsze jest to, że jest „dzisiaj” i to "dzisiaj" jest dla nich pierwszorzędnym celem. By zamanifestować swoją obecność śpiewem, bzyczeniem, kąsaniem czy też tuptaniem. By nałykać się do woli powietrza i do woli ogrzać promieniami słonecznymi.

Ponieważ nie wiadomo kiedy i czy w ogóle nadarzy się kolejna okazja do śpiewania, bzyczenia, kąsania czy też tuptania. Ogrzewania w promieniach słońca czy zakochiwania w woni kwiatów. Nie wiadomo czy w ogóle nadejdzie "jutro"..







.