Rzeź

Ostatnio prawie nie zaglądam do polskich mediów. Na pewno zdajecie sobie sprawę dlaczego, a i przyznacie mi rację, że nasze rodzime media stały się prymitywną wyszukiwarką pseudoafer, które mają zagwarantować im klikalność i przetrwanie. 

Niedawno przerobiliśmy aferę związaną z głosowaniem w sprawie uboju rytualnego wraz z upamiętnieniem tzw. rzezi wołyńskiej. Niezależnie od braku wyczucia by łączyć głosowanie w Sejmie obu “zdarzeń” tego samego dnia - jedno musimy przyznać: łączy je słowo “rzeź”.

I jak to zwykle bywa, gdy w takie słowo mieszają się media dochodzi do nagłaśniania innych zdarzeń, mało ważnych, ale świadczących o paranoi i mediów i polityków.

Rzeź wołyńska doczekała się rekonstrukcji na wolnym powietrzu. Osobiście nie pochwalam tego i nie uważam za słuszne żeby inscenizacja takiego mordu miała być przedmiotem uwagi gapiów z hamburgerami w łapskach i w atmosferze pikniku. Są pewne zdarzenia z czasów wojny, które nie dotyczą bohaterskich walk w pełnym rynsztunku, tylko trą niemiłosiernie, do krwi, o ludzką bezsilność, strach i rozpacz. Oglądanie tego w słoneczne popołudnie, nawet ku chwale pomordowanych, staje się jakąś tragifarsą, a na pewno organizatorzy nie chcieli takiego efektu.

Media także dołączyły do krytyki i myślę tutaj o jednej gazecie, której dziennikarze sami już nie wiedzą co piszą, ale mają wielkie ambicje by coś pisać. Gazeta Wyborcza, jak zawsze mająca pod ręką ekspertów wypowiadających się na KAŻDY temat, nie zostawiła suchej nitki na rekonstrukcji “rzezi wołyńskiej” chociaż ja pamiętam, że jeszcze kilka miesięcy temu okrzyknęła jakiś thriller “Pokłosie” prawie mianem dzieła sztuki filmowej i analizowała tygodniami wszystkie aspekty jakie pojawiły się w tym filmie.

A podobno siekiery też tam latały w powietrzu i po głowach.

Jak zawsze okazuje się, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Albo jeszcze lepiej: “Gdy MY coś tam coś tam -to ok. Gdy ONI -to mamy Wielkie Halo”.

Ale jesteśmy już chyba przyzwyczajeni do tego, że niektóre opiniotwórcze media mają nie tyle dostarczać informacji co nakręcać dezinformację.

“Rzeź”, która była najczęściej wymienianym słowem w ostatnich dwóch tygodniach dotyczyła także zwierząt zabijanych bez ogłuszania. Nad zwierzakami łzy wylewali publicyści i politycy. Nie zwróciłabym na to uwagi ponieważ przed wyborami los każdej bożej istoty jest bliski sercu politykom, ale łzy wylał także szef lewicy. Wylali także rzeźnicy grążąc państwu polskiemu sądem.

I to mnie wkurzyło.

W 2002 roku Sejm przyjął ustawę o zakazie uboju zwierzaków bez ogłuszania. Ustawa miała się dobrze aż do roku 2004 gdy wyszło Rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, które złamało założenia ustawy i pozwoliło na zarzynanie zwierza bez ogłuszania w przypadku uboju rytualnego. Nie muszę Wam przypominać, kto wtedy rządził Najjaśniejszą Rzeczpospolitą i jak w tym kontekście brzmią słowa:  Żydzi skarżą się do Brukseli ws. uboju rytualnego. A do kogo mają poskarżyć się zwierzęta?

Szkoda, że takie przemyślenia nie dopadły szefa SLD w 2004 roku.

A jeżeli chodzi o przedstawicieli społeczności żydowskiej.. podobno rabin groził, że sobie pójdzie precz. Podobno aż został “wezwany” na dywanik polski ambasador. Podobno empatia dla zwierząt dostała nazwę antysemityzmu. Podobno w Europie słychać reakcje na decyzję Sejmu, która mieści się w słowach “szok” i “wstrząs”..

To może zrobić tak jak w Niemczech?

Tam można z przyczyn religijnych zatłuc zwierzaka na żywca. Więc dlaczego niemieccy Żydzi i muzułmanie wolą importować mięso niż cisnąć to ubite w swoim kraju? 

Chodzi o kasę i wygodę.

Niemcy obwarowali możliwość szechity tak rygorystycznymi przepisami, że od razu jeść się odechciewa. Wnioskodawcy muszą m.in. uzasadnić i udowodnić, że ich religia nakazuje obowiązkowy ubój rytualny. Ponadto, przewidziane jest, że tylko specjaliści powinni zabijać zwierzęta a ubój jest monitorowany przez władze weterynaryjne. 

Biurokratyczna droga przez mękę.

Więc po co się męczyć, skoro można sprowadzić mięso z Polski? Tanio, żaden weterynarz nie zawraca sobie głowy kontrolą nad humanitarnym zabijaniem.. potrzebny jest tylko odpowiedni facet z nożem wystarczająco wkurzony na świat, by "sumiennie" zarżnąć zwierzę.

Bo czyż nie do tego zwierzę zostało stworzone?



.