Homolobby


To się porobiło. Papież w samolocie do Rzymu powiedział, że czas zaakceptować gejów w Kościele. Dotyczyły te słowa dość nieudanej próby wycięcia lobby homoseksualnego z Kościoła poprzez zakaz wstępowania gejów w stan kapłański. Takie podejście nie rozwiązało jednak problemu ponieważ nowo wstępujący w szeregi księża nie mieli nic wspólnego ze skandalami seksualnymi z odległych lat, które to były udziałem ludzi już pełniących posługi kapłańskie.

Więc nowy Papież - uzbrojony w dokumenty i zeznania potwierdzone przez najwyższych urzędników kościelnych,które dostał od Benedykta XVI -zdał sobie pewnie sprawę, że zakaz nie rozwiązał problemu, a może jeszcze bardziej go zaognił.

Papież wypowiedział słowa, które jakoś umknęły mediom, ale które chwyciły temat homo jak łyk świeżego powietrza. Od rana czytamy komentarze, że papież zaakceptował homoseksualne zachowania i pewnie przyklaśnie rozwiązaniom prawnym, o które bije się..

Kto?

Homoseksualne lobby.

A przecież wspomniane lobby jest, według Franciszka, problemem, z którym "trzeba coś zrobić".

Tam gdzie coś ociera się o “moralność” i towarzyszy temu pojęcie “zakazane” jest szerokie pole dla różnego rodzaju pijawek, które żyją z szantażu. Lobby działa dla swojego interesu i niekoniecznie musi akceptować zachowania, które przynoszą mu zysk. Ale kasa to kasa więc trzymanie na muszce jednego z drugim, daje lobbującym możliwości spokojnej egzystencji na całe życie ponieważ w sytuacji księży, samo pomyślenie o "wacku" jest grzeszne (a co dopiero machanie nim).

W Polsce komunistycznej właśnie tak szantażowano księży. Gdy któryś zdemaskował się ze swoimi skłonnościami -nie dość, że do seksu to jeszcze do seksu homo -miał zagwarantowaną esbecję na głowie, a esbecja dzięki szantażowi nie dość, że poznawała szczegóły z życia innych księży, to jeszcze dostawała premie za dobrze wykonaną pracę.

Intratna robota.

Lobby homoseksualne w Watykanie, o którym się cicho mówiło, o którym wspomniał nowy Papież ma/miało pewnie niezłe zyski z zakorzenienia się w miejscu gdzie kobiety nie zobaczysz. Tu już nie jest mowa o bzykaniu się kapłanów między sobą, ale o dzieleniu zyskami z informacji o takich praktykach. To także tuszowanie spraw pedofilskich i pilnowanie by nie ujrzały światła dziennego, co spowodowałoby, że kapłan, który dostarczał zysków mógłby pożegnać się z plebanią - a to zakłóciłoby finansową stabilność lobby.

Chyba nie myślicie, że ktoś kto wie, że ksiądz dokonuje czynów lubieżnych na innych osobach, milczy dlatego, że boi się zemsty Pana Boga. Te sprawy wychodzą na jaw zazwyczaj wtedy, gdy albo ksiądz jest już nieprzydatny, albo się stawia i grozi, że nie będzie płacił za milczenie.

Tak to działa.

I z tym należy "coś zrobić".

Nie da się zapomnieć o krzywdach wyrządzonych dzieciom przez księży. I teraz jest czas by skandale w Kościele rozliczyć, sprawców ukarać, ofiary przeprosić a potem wybaczyć sprawcom jeżeli żałują. Ale przede wszystkim należy odciąć wszystkie wentyle, które dają homoseksualnemu lobby możliwości życia kosztem gejów i tego co na każdego księdza-geja "mają”.

Deklaracja by nie odrzucać kapłanów gejów może być pierwszym krokiem do oczyszczania Watykanu z wszelkiej zgnilizny. Trudno mieć na muszce księdza-geja skoro jego orientacja nie będzie naganna w oczach zwierzchników. Ale papież powiedział też, że mówimy o akceptacji gejów unikających aktywności seksualnej. 

Bo tak naprawdę nie ma znaczenia czy ksiądz jest gejem czy heterykiem. Ważne czy potrafi panować nad swoimi chuciami. Wszak nie po to wstąpił w stan kapłański by rozładowywać swoje zwierzęce popędy, ale by medytować.

A przecież medytacji i aktywnego życia seksualnego nie da się pogodzić.






.

O blokadzie stron porno słów kilka..

Kilka miesięcy temu minister Gowin zaproponował środki ostrożnościowe wobec osób, które trafiły do więzienia za czyny pedofilskie a mają wkrótce wyjść na wolność. Kilka dni temu premier Wielkiej Brytanii poinformował o zablokowaniu stron pornograficznych w necie. 

Zapytacie co ma jedno wspólnego z drugim?

Powiem Wam, że bardzo dużo. Raz, że porno i pedofilia to rodzina. Dwa, że argumenty w obu sprawach, przynajmniej na gruncie polskim były takie same: “A co będzie gdy..”

Gdy minister Gowin wyjaśnił co mają wnieść nowe przepisy i obserwacja psychiatryczna skazanych za pedofilię pomoże ustalić czy są jeszcze zagrożeniem, wysypała się gromada lewackich karnistów, publicystów i blogerów pytająca a co będzie gdy zwykłego człowieka zamknie się w psychiatryku za poglądy polityczne?

Rozumiem obawy lewaków - to domena komuny wsadzać ludzi do ośrodków odosobnienia za krytykę władzy. Ale cała gromada lewackich ekspertów nie zastanowiła się nad dziećmi, które narażone będą znowu na niebezpieczeństwo tylko bełkotała coś o prawach człowieka.

A pedofil to zwierzę a nie człowiek.

Podobny wylew strachów nastąpił po deklaracji premiera Camerona, który zapowiedział, że nie cofnie się przed zablokowaniem stron porno w internecie na terenie swojego kraju. Trudno nie przyznać mu racji: strony porno są zagrożeniem dla bezpieczeństwa obywateli. Jeżeli ktoś nie chce w to wierzyć to jego sprawa, ale nie zmieni faktu, że napatrzy się jeden z drugim na fotki czy filmy porno i rusza na miasto szukać uciech.

Tych uciech dostarczy mu przypadkowa kobieta albo dziecko.

Minister Marek Biernacki także zapowiedział, że sprawdzi na ile brytyjskie rozwiązania sprawdzą się w polskich realiach. Zaczęła się awantura o wolność w necie i takie tam pitu pitu. Jakiś obrońca wolności wyśpiewał “Dzisiaj blokujemy pornografię, jutro terrorystów, a pojutrze Snowdena albo Pussy Riot”.

Oczywiście nie widzę nic złego w blokowaniu terrorystów ani wściekłych i śmiesznych bab z Pussy Riot, a strony gdzie poczytam rewelacje Snowdena niech ta mądrala mi pokaże.

Zapowiedź Marka Biernackiego i reakcja na nią powinna już wzbudzić czujność. Poseł Biedroń wykrzyczał dzisiaj na Twitterze “Kiedy szariat?”. Tak jakby jedno z drugim miało coś wspólnego.

Ale to oznacza, że blokada stron porno podcięłaby podstawy istnienia sfery w wirtualnej przestrzeni, o której wielkości być może jeszcze nasze służby nie wiedzą.