Aborcja

Właśnie przerobiliśmy kolejną szopkę pod tytułem kto chce większego dobra dla polskich dzieci. Oczywiście tych, które dopiero zasilą szeregi obywateli z przypisanym peselem. Szopka miała miejsce w Sejmie i przez krótki okres czasu obserwowały ją także dzieci. Dzieci popatrzyły i wyszły - co daje jasny sygnał, co dzieci myślą o posłach i poziomie sejmowej debaty.

Ale kto by się przejmował opinią dzieci..

Nie będę streszczać tego co niosły wojownicze okrzyki z mównicy sejmowej. Nie będę przypominać o ciemnogrodzie, katotalibanie i średniowiecznej inkwizycji, do której nawiązywało lewactwo, ani do argumentów prawactwa o tym, że każde dziecko ma prawo do życia a państwo powinno.. 

Przecież wszyscy wiemy co państwo powinno, ale od prawie ćwierć wieku żaden rząd (a były już wszystkie) jakoś nie zajmował się powinnościami państwa wobec obywateli.

A tym bardziej dzieci.

Wiemy też, że kompromis w sprawie aborcji osiągnięty lata temu zostaje systematycznie podważany przez lewactwo, które w czasie gdy rządziło -kompromisu nie ruszało (z obawy przed katolami), a gdy jest w opozycji ostrzy pazurki na katoli. Wiemy też, że kompromisu w sprawie aborcji nie ruszało prawactwo w czasie dwuletnich rządów, ale za to w opozycji, ostrzy sobie pazurki na Tuska (nie wiedzieć czemu), a nie na lewactwo.

Wszak na brzuchu kobiety chce zbić polityczne zyski i prawa i lewa strona. Prawa raczej z dobrych pobudek - lewa raczej z niedobrych pobudek, co udowodnił niedawno wyrok sądu w sprawie: posłanka Nowicka (za aborcją) kontra Joanna Najfeld (przeciw aborcji).

Jestem przeciwnikiem aborcji co wcale nie oznacza, że chcę zaostrzać przepisy regulujące prawnie w jakich okolicznościach można jej dokonać. Aborcja jest sytuacją nie do po zazdroszczenia dla kobiety - choć są takie, dla których jest równoznaczna z wydaleniem strawionego pokarmu.

Ale nie możemy zapominać, że to czy kobieta chce mieć dziecko czy nie, jest tylko i wyłącznie jej wyborem, a nie może być odgórnym nakazem czy zakazem. Jeżeli kobieta nie będzie chciała mieć dziecka niepełnosprawnego (bo o nim była dzisiaj mowa) to uwierzcie mi znajdzie sposób by się go pozbyć, w najlepszym wypadku urodzi i podrzuci do “okna życia”. Ale jeżeli będzie chciała mieć niepełnosprawne dziecko, to je urodzi i wychowa i da mu wszystko co najlepsze. 

Bo nie od ustawy zależy jak matka traktuje swoje dziecko. Są kobiety, które rodzą dziecko z gwałtu i kochają je nad życie, podobnie jak są kobiety, które rodzą z miłości do partnera, a potem całe życie trują dzieciaka jadem swojej nienawiści.

Obecna ustawa, ten zgniły kompromis, który tak nielubiany jest przez lewactwo i gryzie po sumieniu prawactwo, jest wolnym wyborem dla kobiety. Bo wiadomość o tym, że dziecko będzie niepełnosprawne jest szokiem, podobnie jak informacja o tym, że w wyniku gwałtu pojawiła się ciąża.

Ale jest wystarczająco dużo czasu by emocje opadły i kobieta podjęła decyzję zgodną z jej sumieniem, jej stanem psychicznym i jej świadomością, że jest albo nie jest gotowa do pełnienia obowiązków rodzicielskich tak jak należy.

O ile w przypadku gwałtu nie ma zbyt dużo dyskusji co do losu dziecka, tym bardziej gdy był to gwałt brutalny - o tyle w przypadku dziecka niepełnosprawnego jest.

Ponieważ świat zaczyna dziwnie definiować niepełnosprawność, a przykłady krajów, które bardzo lekko podchodzą do aborcji pokazują -o czym mówiła pani Kaja Godek- że wygląd dziecka zaczyna denerwować przyszłych rodziców. Nie wiem czy mówiła też o tym, że ostatnio nawet płeć dziecka staje się dla niektórych rodziców powodem do dylematów “usunąć czy nie”. 

I usuwają.

Gdy będziecie też martwić się o los kobiety i jej niepełnosprawnego dziecka, nie zapominajcie, że często takie matki spotyka dodatkowa “kara”. Partnerzy/mężowie nie zawsze wytrzymują presję nowej sytuacji i zostawiają matkę i dziecko, szukając bardziej idealnej rzeczywistości.

Nie pomyśleliście co wtedy?

Bo jak działa to państwo wiemy wszyscy. Gęba pełna frazesów, a gdy przychodzi do rządzenia to woda w ustach. 




.