Piewcy moralności


Twitter dostarczy zawsze tematu do przemyśleń. Dzisiaj przez strumień przeleciał artykuł z Krytyki Politycznej pod znamiennym tytułem "Naród morderców i niewolników".

Kiedyś Magdalena Środa powiedziała, że publicyści tego portalu tak tylko siedzą i analizują dzieła literackie. Na pewno wspomniany artykuł jest taką właśnie analizą – ktoś napisał książkę, a autor ją analizował zaspokajając jednocześnie niepohamowaną chęć tego środowiska do potępiania Polaków za II wojnę światową.

Na pewno zgadliście, że chodzi o trudne stosunki polsko-żydowskie, które z jednej strony obfitują w bohaterów- czasami także anonimowych- którzy ratowali życie Żydom w czasie wojny, ale także w ciemne strony obfitujące niejednokrotnie w także anonimowych ludzi, którzy sprzedawali Żydów Niemcom dla korzyści majątkowych, czasami tylko za wódkę a czasami całkiem bezinteresownie.

Oczywiście w tamtych czasach nie mieliśmy intelektualistów pokroju Krytyki Politycznej. Oni na pewno nie bacząc na zagrożenia czekające ze strony gestapo pisaliby teksty w podziemnej prasie o tym, że zabijanie kogokolwiek jest "be" a wydawanie braci Żydów bardzo niestosowne.

I tak zawstydzeni gestapowcy i donosiciele odstąpiliby od swojego procederu, a wojna zakończyłaby się po pierwszych kilku "be" wojennej Krytyki Politycznej.

Ale tak się zdarzyło, że historia nie dała nam intelektualnego prezentu w postaci oczytanego, znającego języki i filozofię lewactwa. Dała nam tylko to co wojna daje: strach, przemoc, gwałt, śmierć. Dała nam też kolejny dowód na to, że tam gdzie nie ma państwa i prawa -rzadko pojawia się człowieczeństwo.

Nie będę pisać o przemocy wojny nad człowiekiem, ponieważ strach przed śmiercią często staje się ważniejszy niż poczucie intelektualnej estetyki. Nie miałam okazji sprawdzać siły swojego bohaterstwa w czasie wojny i dziękuję Bogu, że przyszło mi żyć w czasach pokoju.

Nie dziwią mnie teksty Krytyki Politycznej, które kiedyś czytałam chętnie by po dłuższym pobycie na ich stronach dojść do wniosku, że to jednak nie moja bajka. Już nie chodzi mi o "chorobę sierocą" drążącą intelektualistów lewicy, którzy zachowują się jak bezdomni i odrzuceni, a swój dom traktują jak noclegownię, którą można nawet obsrać i obszczać.

Ale mogę zrozumieć to, że piewcy komuny muszą kochać poniżanie, dewaluowanie, obsmarowywanie innych, upokarzanie -by potem stanąć na gruzach tego co zniszczyli jak te dwa gostki w Zemście (chyba) i powiedzieć: "tośmy zrobili swoje".

Jednak zadziwia mnie ta nadgorliwość w bronieniu ludności żydowskiej z czasów przed- i wojennych. Tak jakby faktycznie nie była to wojna Hitlera z resztą Świata, ale prywatna wojna polsko-żydowska. Tak jakby wojna na terenach polskich dotyczyła wzajemnych porachunków Polaków i Żydów a nie była planowym działaniem Niemców.

Oczywiście w trosce o ludność żydowską Krytyka Polityczna nie wspomina o wojnie polsko-żydowskiej za czasów komuny. Gdy towarzysze wyrzucili na pysk kilkadziesiąt tysięcy Żydów za nic i to wtedy, gdy rany powojenne jeszcze się nie zagoiły. Gdy komunistyczna władza pokazała Żydów jako głównych winowajców niegodziwości komunistów nakręcając późniejszą spiralę nienawiści.

Czyż to nie towarzysz Gomułka nakręcał swoimi przemówieniami atmosferę spisku żydowskiego przeciwko Polakom?

Wszak przemawiał do tłumów.

Kto wskoczył na puste miejsca po wyrzuconych z uczelni naukowcach? Kto zaczął wtedy robić kariery? Kto zajmował mieszkania tych, którzy opuszczali kraj z jedną walizką w otoczeniu esbeckich szpicli?

Czyż nie ci sami, którzy teraz rozliczają Polaków za czasy wojny?

Gdy rządziła komuna nie było wojny. A ludzie i tak donosili na innych, z przyjemnością także okradali innych. O ile Niemcy dawali za to tylko wódkę albo nic, o tyle komuna takich gnojków wynagradzała awansem społecznym.

Po to by dzisiaj podobni im -piewcy komuny, Marksa i Lenina rozliczali nas z przeszłości i uczyli moralności.



komentarze:    Salon24    i    Newsweek




.

Piersi Angeliny Jolie


Angelina Jolie nieświadomie wywołała wojnę w Polsce. Była to jednodniowa wojna o cycki, które zdominowały główne newsy -przede wszystkim gazet lewackich. Ponieważ nie za bardzo wiadomo było co z newsem o decyzji aktorki zrobić, do skomentowania zaproszono senatora PiS by urozmaicił przekaz, który w Hameryce raczej nie wzbudził większego zainteresowania mediów.

Bolesław Piecha świadomie czy też nie, wypowiedział się na ten temat w programie porannym TokFm, redakcja zrobiła z tego 2 minuty nawet już nie wideo -tylko podkładu wokalnego i.. już była afera na całego. Przez wszystkie media przetoczyły się lewackie autorytety by rwać włosy nad “przerażającą” wypowiedzią senatora, pytanie “jak spojrzy w oczy polskim amazonkom” i zarzut, że dla Piechy “babka bez cycków to nie babka”.

Znudzeni blogerzy dostali mięso i zaczęli je szarpać.

Oczywiście Bolesław Piecha nie musiał aż tak dokładnie wprowadzać słuchaczy w to, co wycięła aktorka i nie musiał wypominać środków finansowych, które pozwoliły jej na taki “event”.

Rak to rak. Nikt nie chce go mieć tym bardziej gdy lekarze mówią, że tak serio to on już mieszka. Tylko czeka na moment żeby się przedstawić.

Niewiele z nas ma taką kasę jak Angelina, ale wiele z nas zrobiłoby to samo. Jeżeli jest nadzieja na zmniejszenie ryzyka umierania w parszywych bólach czy przechodzenia okropnej chemoterapii to dlaczego nie wyciąć zawczasu?

Cycki to nie oko, można bez nich żyć i dlatego porównania Bolesława Piechy były nie trafione. Nie można pytać co będzie gdy istnieje obawa, że rak dopadnie inny organ - czy też będziemy wycinać?

Oczywiście, że tak. Po tym zazwyczaj poznajemy kogoś kto uniknął rakowej śmierci - coś ma wycięte i przez pięć lat żyje w strachu, że może choroba wrócić.

Więc dlaczego nie zrobić tego zanim zaczniemy żyć w strachu?

Osobiście znałam dziewczynę, która nie dała wyciąć sobie jajników ani pozostałego sprzętu z brzucha ponieważ była przekonana, że będzie czuła się “pusta”. Znałam też inną panią, która nie dała wyciąć sobie piersi - uzasadniała, że mąż ją nie będzie kochał.

Pewnie domyślacie się, że obie nie żyją. Jedna 32 lata, druga 45.

Ale to było 20 lat temu. Wtedy inaczej się myślało, inaczej kobiety podchodziły do swojego ciała. Oczywiście mamy jeszcze takie panie, które dla swojego partnera gotowe są powiększać sobie piersi nie bacząc na skutki. Widocznie albo on tyle tylko potrzebuje, albo ona nie ma nic więcej do zaoferowania.

Ale myślę, że większość kobiet po prostu chce żyć. I wolą być żywe bez cycka niż martwe z cyckiem. Pokazały to też kilka lat temu polskie dziewczyny, siostry, którym profilaktycznie wycięto piersi -obie - ponieważ istniało ogromne prawdopodobieństwo, że podobnie jak ich mama umrą wcześniej na raka piersi.

Bolesław Piecha powiedział o badaniach, o mammografii..

Tak trzeba się badać.

Tylko, że często między jedną a drugą kontrolą budzi się potwór i kolejne badanie jest wyrokiem. Znałam też jedną panią, pielęgniarkę, która także z racji zawodu i świadomości zagrożeń dla kobiety po okresie menopauzy, badania robiła co trzy miesiące. A i tak po kolejnej kontroli, lekarz powiedział jej, że zostały jej tylko trzy miesiące.

Rak to cwany wróg. Korzysta z węzłów chłonnych jak terrorysta rozwożący bomby po mieście. Wsiada do pociągu i na każdej stacji zostawia ładunek. Kwestią czasu jest kiedy je odpali. A piersi kobiety to, używając tego porównania- są jak potężna stacja przeładunkowa. Tam zatrzymuje się najwięcej pociągów i stamtąd najwięcej rusza.

Wiec jeżeli już wiemy skąd przyjdzie zagrożenie to dlaczego w porę nie zlikwidować jego źródła?

Po co i na co czekać?