Romka Wam nie oddamy

Sprawa Polańskiego wypływa co jakiś czas rozpalając umysły rodaków. W zasadzie każda sprawa z seksem w tle, rozpala umysły rodaków.. jest tylko pytanie o to czy rozpala pozytywnie czy negatywnie. Zadziwiające jest jedno, a i świadczące także o wyjątkowości naszych rodaków: w najbardziej skrajnych przypadkach z seksem w tle nie ma zgody co do tego czym on był.

Czy wykorzystaniem czy oddaniem przysługi. 

Prawie 40 lat temu, Roman w swoim młodzieńczym entuzjazmie zabalował tak, że przydybał w wyrku smarkatę. Podobno wyglądała na starszą, ale to już problem Romka co mu się zdawało i matki smarkatej, która wlokła dziecko po holiłudzkich imprezach.

Prawo jest prawem i Romana (po donosie zbulwersowanej matki ofiary) zaczęła ścigać amerykańska Temida.

Roman zawinął kitę i na wszelki wypadek wolną Amerykę opuścił.

Czy zaszył się jak amerykański (porzucony) pupilek Osama Bin Laden w afgańskich górach? Raczej nie. Kręcił filmy i zdobywał cenne nagrody. Różnica w jego życiu polegała na tym, że o Statule Wolności mógł zapomnieć.

Czas leczy rany, ofiara Romana doszła z Romanem do porozumienia. Nie wiem jak potoczyły się losy matki ofiary.. czy poniosła konsekwencje za przysposabianie dzieciaka do hippisowskiego trybu życia?

Nieważne.

Ameryka przypomina sobie o Polańskim zazwyczaj gdy ma w danym kraju interes do zrobienia. Nie tak dawno Romana przygwoździło w Szwajcarii, a w tle wisiała jak chmura sprawa dostępu amerykańskich śledczych do szwajcarskich kont bankowych.

Mimo grozy sytuacji Roman z afery wyszedł cało.

Dzisiaj Ameryka swoim bystrym okiem wyczaiła Polańskiego w Polsce. Nie zapytam jak wielkie środki przeznaczyły amerykańskie służby na wytropienie reżysera na przedmurzu Europy. Na pewno był to sukces na miarę zdobycia Księżyca.

Ameryka poprosiła o oddanie Romana, a my na to, że nic z tego.

W mediach zawrzało, wypłynęli eksperci ze wszystkich stron, obrońcy z lewej, kaci z prawej i się zaczęło. Czy to była pedofilia czy czyn pedofilski 

Jak wiemy pedofilia dotyczy tylko księży. 

Cała reszta to przysposobienie do życia seksualnego.

Lewactwo obstawało przy drugiej interpretacji uparcie, chociaż wiemy, że trzyma w szachu niejednego obywatela tylko dlatego, że raz obywatelowi zdarzyło się zrobić skok w bok. Na przykład z płcią tą samą ;)

Prawa strona dzielnie reprezentowana była przez Frondę, ale to nie nadaje się do komentowania.

Więc wypowiem swoje zdanie jako osoba stojąca pomiędzy, w środku tego ideologicznego bałaganu.

Romka nie oddamy. Nie dlatego, że popieramy czyn Romka, ale dlatego, że nikt nas Romkiem szantażować nie będzie. Ameryka miała prawie 40 lat na złapanie Romka w krajach zaprzyjaźnionych z nią historycznie. 

W końcu kto podarował walczącym Jankesom Stauę Wolności?

Ale Ameryka nie dała rady upolować reżysera mimo tego, że w Europie stacjonowały wojska NATO. Nie dała rady mimo tego, że w jakiejś jaskini drugi raz (po 10letniej przerwie) potrafiła zabić Bin Ladena i pochować go zgodnie z islamską tradycją bez udziału jego przyjaciół. Nie dała rady, mimo tego, że dała radę wysadzić kilka/naście/dziesiąt/set rządów na świecie i w północnej Afryce zostawiła po sobie spalony piasek. 

Oprócz pól naftowych oczywiście.

Taka precyzja.

I ta Ameryka nie potrafiła zgarnąć celebryty gdy na przykład odbierał nagrodę za zasługi dla kina?

A my mamy wystawić naszego/swojego ziomala bo nikt inny na świecie na to się nie zgodził?

Co nam zrobisz Ameryko gdy Romka nie oddamy?

Sprzedasz naszemu wojsku samoloty z niższym numerkiem? Nie postawisz tarczy antyrakietowej? Nie dasz wiz Polakom? Zabierzesz z powrotem do USA tego bezdomnego po wylewie, którego cichcem przysłałaś nam do Polski? Przestaniesz interesować się naszymi łupkami czy może wyślesz te ludziki, o których nam trąbiłaś, że przyjdą ze wschodu?

Co nam zrobisz Ameryko gdy ciebie nie posłuchamy?

.

"To Coś"

Czyli o prowokacji, która nie wyszła.

Miało być prosto. Oto transwestyta Rafalala daje facetowi na ulicy z otwartej, wyzywa go od bydlaków za określenie „to coś” i uwiecznia wszystko telefonem. Film pojawia się na YouTube z podpisem: „Narodowiec pobity przez transwestytę. Oto prawdziwy obraz Narodowca w Polsce”. Na filmie nie słychać określenia „zapalnika” skierowanego do ofiary, które doprowadziło do agresji. Za to słyszymy to, co słyszymy, z ust osoby atakującej.

Film na necie trafił po to by dzieła szczucia dokończyli internauci. Oni nigdy nie zawodzą. Ileż to się dowiedzieliśmy o Narodowcu doopie, który dał się lać, a tacy oni mocni w gębie i tęczę palą. Ileż komentarzy, że trzęsiportek bo nie oddał. Ciamajda, „najpierw z obelgą a potem ucieka jak wystraszony gołąb”, „krowa, która dużo ryczy..” itd -to tylko najdelikatniejsze komenty, które padały pod adresem ofiary prowokacji z ust osób Oświeconych. 

Prowokacja nie wyszła ponieważ Narodowiec znany z tego, że bije baby -nie trzasnął baby tylko unikał konfrontacji. Zaś Oświeceni, którzy znani są z tego, że nie biją bab – mieli ubaw bo oni wiedzieliby co z taką zrobić.
Runęły stereotypy, otworzyły się nam oczy na Prawdę. 

Temat spadł z mediów, ale powrócił we wczorajszym Polsacie. Zaproszony został inny Narodowiec i Ofiara tamtego Narodowca czyli Agresor. Oczywiście wiemy co może przynieść taki dobór gości, ale szoł mast go łon i tłum musi mieć igrzyska. 

Okazało się, że ten Narodowiec to nie Narodowiec tylko Pan wynajmujący eleganckie mieszkania. Pan zobaczył mężczyznę przegranego za kobietę i powiedział „nie”. Przypadkiem nie usłyszeliśmy co powiedział dokładnie, przypadkiem zaczął kręcić się film z tej akcji, przypadkiem ochroniarz odmówił Panu pomocy, przypadkiem w tym czasie obrażony transwestyta naparzał Pana żądając by Pan całował po rękach. I też przypadkiem poszło w świat info, że „taka w Polsce jest prawica”. 

Przypomniało mi to akcję z „brunatną i żrącą cieczą”, którą miał być oblany Kuba Wojewódzki. Oczywiście przez Narodowca, o czym zostaliśmy wszyscy poinformowani przez dziennikarza TVN. Wprawdzie mimo monitoringu nigdy tego Narodowca nie złapano, a i kurtka Kuby podobno też nie trafiła na policję, ale domyślam się, że została zżarta przez to żrące coś.

Wracając do tematu. 

Skoro facet nie wyglądający na Narodowca, Narodowcem nie był, to po co poszło info z kontekstem politycznym? Po co zaproszono do studia Polsat Artura Zawiszę?

By było gorąco? 

Nawet przez chwilę było. Rafalala wylała szklankę wody na Artura, a ten zamiast dać w dzioba -rzucił bluzgiem i wyszedł ze studia. I znowu nie oddał, ciamajda jakaś..

Prowadząca powinna zakończyć program. Ale nie zrobiła tego tylko dziwiła się dlaczego gość opuścił studio. Mógł przecież siedzieć w mokrych portkach i koszuli prowadząc dyskusję o tolerancji. Wody w Polsacie na pewno pod dostatkiem. 

Zamiast dyskusji wysłuchaliśmy prawie monologu o tym, że Rafalala porywcza jest, ale szybko jej przechodzi, że należy się jej szacunek, że parady równości nic nie dają, że chciałaby mieszkać w normalnym kraju, że nic nie zrobiła niestosownego bo oblewanie wodą, to przedwczesny śmigus dyngus i tylko wody żal, bo smaczna była. 

Że jest jak orzeł, który wrony goni.. 

Tak jakby wrony nie miały prawa latać.

I takie tam pierdu pierdu.

Pamiętam, że gdy Eurowizję wygrała Konczita, właśnie środowisko ludzi Oświeconych dało na Twitterze taki popis nie/tolerancji, że aż oczy przecierałam ze zdumienia, bo nie wierzyłam, że tak można podkręcić się na widok kobiety z brodą. Dzisiaj widzę po raz kolejny, do czego zdolni są politycy by przetrwać. Do prowokacji, na które być może zgadzają się środowiska gejowatych.

Wątpię by to była dobrowolność, ale może są tak nierozumni i wierzą, że prymitywne zachowania przysporzą im poparcie społeczne. Bo takimi zachowaniami, nie dość, że do siebie zniechęcają, to jeszcze dają się wykorzystywać ludziom, którzy na ich upokorzeniu chcą władzy i pieniędzy, obiecując im wolność i tolerancję „na pstryk”.

Tu nie chodzi o wielkomiejskich gejów, tylko tych mieszkających w małych miastach i wsiach. Po takich akcjach jaką zafundowała Rafalala i media krzycząc o Narodowcach, ci właśnie „inni” będą mieli się z pyszna. Mogą paść ofiarą przemocy fizycznej lub psychicznej, może jedynym wyjściem będzie ucieczka do wielkiego miasta, może jedynym ich domem będzie noclegownia dla.. osób homoseksualnych, które stolica zamierza właśnie otworzyć. Może ich jedynym zajęciem będzie protestowanie na ulicach lub znoszenie przemocy  z rąk ustawionych „Narodowców” czy znoszenie prowokacyjnych ataków?

Chwytacie już o co w tym wszystkim może chodzić?

Dzisiaj media poinformowały, że ok czwartej nad ranem fajczyła się znowu tęcza ;)

Zgadnijcie kto ją podpalił?

Wkurzony Artur Zawisza wracający z Polsatu? Narodowcy, którzy „przyznali się do tego na fejsie”? Czy może jak zwykle ludzie, których policja nigdy nie złapie, ale pocieszy nas info o dwóch pijakach, którzy mieli 2‰ alkoholu we krwi i podpalili tęczę chociaż tego nie pamiętają?

Wake Up Polsko! Właśnie toczysz się w otchłań wojny obrzydliwej. Wojny, w której nie będą obowiązywać już żadne zasady :/


Ten katolicki szpital..

Zaczęło się od Deklaracji Wiary. Chwilę po, gdy opadły pierwsze emocje, na tapetę trafiła sprawa kobiety, której odmówiono aborcji. Rozpalono na nowo emocje, choć z daleka pachniało ustawką. W tle afery z niedoszłą aborcją, na światło dzienne wypłynęło nazwisko prof. Chazana. 

Gdyby ktoś patrzył na sprawę bez szczególnego wgłębiania się, pomyślałby: facet niepoważny jest, sumienie sumieniem, ale prawo jest prawem. Ja też tak myślałam, choć targało mną pytanie, dlaczego kobieta, która wiedziała, że aborcji prawdopodobnie się nie doczeka, nie poszukała innego lekarza czy innego szpitala.

Ale na pierwszy rzut oka, to zachowanie profesora było naganne. 

Profesor przeszedł po mediach i wytłumaczył dlaczego w jego szpitalu jest tak a nie inaczej, media przejechały po profesorze “wysyłając” na szpiegi reporterki, które prosiły "jakiegoś" lekarza w szpitalu przeklętym o tabletkę wczesnoporonną, a jakiś zmatowiały głos odpowiedział, że nie, bo roboty stracić nie chce. Dowodem na prawdziwość tej rozmowy miał być kawałek parawanu widziany w oku kamery.

I wtedy w głowie zapaliła mi się czerwona lamka.

Tak szybko i zbyt nachalnie poprowadzona akcja przeciwko komuś, musi mieć gdzieś złe motywy. Oczywiście nie zmieniam zdania, że to zwykła ustawka by media miały żer, politycy mogli się wypowiedzieć, a lewactwo mogło podnieść pięść i listy do prokuratora pisać. Wczoraj nawet przeczytałam wypowiedź feministki, że w Polsce, fundamentaliści chcą przejąć władzę i taki UKŁAD znalazła, że Boże chroń. 

Umoczeni wszyscy. Od prokuratorów, przez lekarzy po biskupów.

Oczywiście tylko lewica może Polskę ochronić przed staniem się Azją, Afryką, Średniowieczem albo czymś tam jeszcze ;)

Więc zajrzałam do wujka gugle i wyguglowałam i TEN szpital, i jego nazwę, i jedną rzecz, która umknęła przez wszystkie dni światłym mediom, oświeconym publicystom, wykształconym redaktorom i byle jakim politykom niosącym Polsce światło wolności i tolerancji.

To słowo to przymiotnik.

Szpital "katolicki".

Szpital katolicki o bardzo dobrych notowaniach, porządnej obsłudze i zachowanych standardach ISO itp. Kobiety wybierają ten szpital (i jeszcze jeden, też katolicki o zgrozo!) z uśmiechem na ustach. Chcą być prowadzone przez tych a nie innych lekarzy, płakać w rękaw tych a nie innych położnych.

Resztę sobie wyguglujecie sami.

Pytanie o to czy szpital katolicki dokona aborcji jest bezzasadne. Powinniśmy zapytać czy omawiany szpital ma kontrakt z NFZ na wykonywanie aborcji. Ponieważ, jak wiemy, zakres usług medycznych definiuje kontrakt z NFZ i lekarz nie zrobi czegoś, czego w kontrakcie nie ma. 

Dopóki ta informacja, ten drobny szczegół, nie zostanie podany do publicznej wiadomości, dalsza nagonka na prof. Chazana będzie nieprzyzwoita. Bo to, że mamy do czynienia z nagonką, pokazały wczorajsze wiadomości TV i wysyp w mediach potępiających go "ekspertów".

A gdy się okaże, że szpital nie wykonuje aborcji ponieważ nie przewiduje tego kontrakt, to znowu drodzy Oświeceni Czytelnicy, po raz kolejny zrobiono z Was nierozumnych: bo to Wy krzyczeliście, klikaliście w tytuły, wyzywaliście na Kościół Katolicki i Katolików..

Więc teraz siadajcie do kompów i szukajcie szczegółów sprawy, zamiast robić z siebie większych .... niż już z Was zrobiono ;)

.

Deklaracja Zmęczonej Wiary

Mój świętej pamięci kuzyn był ginekologiem. Opowiadał mi jak trudny jest to zawód, który szybko uodparnia na najgorsze widoki. Opowiadał jak żmudna jest nauka, a zrobienie specjalizacji, nawet dla zdolnych, to droga przez mękę. Mówił, że to zawód dla twardzieli ponieważ ma swoje bardzo ciemne strony.

Dlaczego o tym piszę?

Piszę o tym dlatego, że ponownie wróciły na czołówki mediów dylematy moralne lekarzy. Dylematy jak zawsze oparte są troską o życie nienarodzone (a jakże) i troskę o żyjących (tym bardziej). A żeby było wiarygodnie, lekarze podparli się religią.

Czyli jak zawsze.

Oczywiście daleka jestem od tego by podważać i ich wiarę i szczerość intencji. Wierzę, że kieruje nimi tylko dobro pacjenta, że może traktują takie “lekarskie nawrócenie” jako pokutę za nazbyt aktywne wykonywanie zawodu w przeszłości, że gotowi są pomagać swoim pacjentom nie tylko poprzez odradzanie, ale także poprzez wskazywanie drogi. 

Ale tak jest urządzony nasz świat, że o wszystkim decyduje prawo. I to ono reguluje kwestie tego co wolno a czego nie wolno robić. Prawo reguluje każdą dziedzinę życia.

Prawo a nie prywatne deklaracje.

Przeczytałam dokładnie kilka punków “wyrytych” na tablicach, które zaczynają się od słów: Nam – lekarzom – powierzono strzec życie ludzkie od jego początku…

Jak lekarze, opierając się na swoich tablicach wiary, chcą wykonywać teraz swój zawód? Czym będą się zajmować w swoich miejscach pracy, skoro jednym z ich zajęć może stać się teraz nierespektowanie wymogów określanych w kontrakcie z NFZ? 

Co dzisiaj mieści się w pojęciu “etyka lekarska” skoro co krok mamy sensacje pod tytułem “lekarz zawalił bo był pijany”? 

I nie pytam tego pijanego, tylko tych trzeźwych lekarzy, którzy stoją murem za pijanym?

Nie jest tajemnicą, że środowisko lekarskie nie raz wywoływało chaos by ubić własny interes. Przypomnę histerię strajkową, która nabiła pewnego grudnia kasę aptekarzom, gdy pacjenci w strachu robili zapasy leków. A przecież ktoś im te recepty wypisywał..

Przypomnę odwieczną wojnę o aborcję, która jest tylko formą utrwalenia stałych zysków z czarnorynkowych zabiegów. Przypomnę wojnę o tabletki antykoncepcyjne czy wczesnoporonne, które przykryte są ideologią walki o “dobro nienarodzonych” a gruncie rzeczy tylko zapełniają kiesę tym, którzy je wypisują w prywatnych gabinetach.

Przykłady można wymieniać i wymieniać, ale nie chce mi się tego dalej robić.

Proponuję lekarzom, by zamiast wycierać sobie twarz Bogiem czy religią, zamiast wypisywać deklaracje wiary na tablicach i nosić je niczym Mojżesz - najpierw na kartce napisali kilka zobowiązań miłych naszemu sercu, które będą przestrzegać. 

A potem pogadamy o sferze duchowej zawodu.

To kilka punktów to:

1. Będę traktować pacjenta jak potrzebującego mojej pomocy a nie jak natręta.
2. Będę przychodzić do pracy trzeźwy.
3. Nie będę odsyłać pacjentów z NFZ do swojego prywatnego gabinetu.
4. Nie będę wykorzystywać labolatorium szpitalnego dla celów prywatnego gabinetu.
5. Nie zażądam od pacjenta pieniędzy za pracę, za którą płaci mi NFZ.

Możecie dopisać więcej i wysłać te punkty do naszych uzdrawiaczy. Pod postacią kartki papieru czy może wyryte na drewnianych tablicach..

To będzie nasza Deklaracja Zmęczonej Wiary, że coś się wreszcie w tym zawodzie zmieni na lepsze.

Obawiam się jednak, że niewielu z nich to podpisze. Bo przecież w tej całej szopce pewnie nie chodzi ani o pacjentów ani o wiarę. Pewnie chodzi tylko o politykę.

Dziekuję za uwagę.

Nie broda zdobi człowieka..

Jesteśmy po emocjach związanych z Eurowizją. Pod naciskiem Twittera także i ja oglądałam i finał i całe głosowanie. Moi faworyci nie doczekali szczytnych miejsc mimo naprawdę fajnego repertuaru.  

Mówi się trudno i żyje z poczuciem smutku dalej.

Polska pokazała to co pokazała. Tak jakby bardzo chciała przegrać i wrócić tylko w atmosferze porażki. Nie pomogły Polsce ani wyeksponowane cycki, ani oczka puszczane do kamer, ani najeżona ciarkami skóra śpiewających panienek. Nie pomogła zrapowana otoczka, szorstka jak papier ścierny używany w pewnych miejscach i w pewnych sytuacjach.

Sprawa Polski kogo wystawia i co eksponuje.

Wygrała piosenka, może i ciekawa, ale nie w moim stylu.

Sprawa moja.

Gdyby Konczita zaśpiewała francuskie se ką si se ką sa, albo pogwizdała po szwajcarsku, albo pojechała tak jak San Marino (cudnie) - miałaby mój głos.

Ale nie zaśpiewała i nie dostała mojego głosu.

Jej strata.

Tylko, że nagle okazało się, że wszyscy oceniają imidż śpiewającej a nie to co śpiewa. A przecież Eurowizja to konkurs piosenki, a nie wybory Miss Świata. Na Eurowizji słuchamy muzyki a nie zachowujemy tak, się jak byśmy byli jurorami na pokazie mody. Można rzec: kula ognia przetoczyła się przez fora społecznościowe paląc za sobą złudzenia, że tolerancja jest przypisana do konkretnych grup ludzi.

Nie jest. 

A już najmniej do tych, którzy na codzień zawracają nam d.. swoją miłością do wszelkiej inności.

Oczywiście ja złudzeń co do tych ludzi nie mam, co głoszę już od lat dwóch. Od dwóch lat też mówię, że “inność” to biznes dla “nowoczesnych” polityków i ich fanów z Polski. Dzisiaj niektóre nowoczesne gazety, na tej “inności” kroją kolejny biznes podkręcając teorie spiskowe “co by było gdyby..” a pewnie byłoby to, że polskie cycki powaliłyby konkurencję i dziś cała Europa śpiewałaby “Chcemy być jak Słowianki.. z tym co mama im w genach dała”.

Klik klik klik i redaktorzy + reklamodawcy są hepi.

Więc może zamiast klikać na głupie strony pomyślcie o tym, że wygrała najlepsza piosenka. A że gusta mamy różne, nie wszyscy będą zwycięstwo Konczity opijać. To jest konkurs, to jest zabawa. Publika na sali to wiedziała.

Wiec dlaczego dla Was jest to sprawa przetrwania Europy także w kwestii gustu i smaku?


.

O emocjach Owsiaka i ich możliwych powodach.

Nie sposób ignorować to co zaczyna się dziać wokół sprawy procesu Owsiak/Matka Kurka. Nie dlatego, że proces jest czymś wyjątkowym, pozywanie się w naszym kraju jest modne, ale ze względu na reakcję na sprawę bohatera procesu i szefa WOŚP zarazem.

Kontrowersje wokół WOŚP są powodem corocznej awantury. Z jednej strony przeciwnicy, z drugiej tak samo wulgarni z obleśnym słownictwem, zwolennicy. Wojny toczyły się na forach internetowych, na zasadzie kto komu bardziej dopiecze. Nie miało to zbytniego znaczenia dla samej Akcji, która prężnie działała w czasie corocznych zbiórek. Sam Owsiak też nie przywiązywał szczególnej wagi to internetowych wątpliwości.

W ubiegłym roku Tygodnik Wprost opublikował arta "Miliony w Złotym Melonie", które też niespecjalnie poruszyły szefa WOŚP, ale może też dlatego, że zajęty był obwieszczaniem Polsce i Polakom iż z powodu pijanego lekarza czy coś.. przestanie pomagać szpitalom. 

Nie podniosło się wtedy nawet larum tylko przez chwilę zapadła cisza. Cisza zażenowania.

Artykuł Wprost plus szantaż Owsiaka w mediach nawet i we mnie wzbudziły zniesmaczenie. Piszę "nawet" ponieważ ze stoickim spokojem patrzyłam na teatralne sceny urządzane czy to przy Terlikowskim czy to wobec innych szefów innych fundacji. Jednak wszystkie oskarżenia pod adresem WOŚP nie doczekały się jakiejś sensownej reakcji Owsiaka czy to poprzez pozwanie np. Warzechy czy Ziemkiewicza czy nawet jakiejkolwiek gazety.

Musiała pojawić się Matka Kurka by nagle nerwy Owsiaka puściły. Musiał pojawić się bloger z jakiejś wsi, co to gwarantowałoby procesowy sukces. Wiadomo: moher pewnie, z flaszką za pazuchą i trudnością w poprawnym złożeniu zdania z przecinkiem. Bloger miał przestraszyć się też wielkiej Warszawy - adwokat Owsiaka wnosił o przeniesienie sprawy do stolicy może po to, by bidę z wiochy dobiły koszty pobytu w stolicy czy nawet tylko koszty podróżowania do niej.

To pewnie było przyczyną szumnej akcji "Mam Dość" i "Uważaj Do Kogo Skaczesz". Moim skromnym zdaniem Warzecha i Ziemkiewicz gorsze rzeczy piszą na tłicie i spoko.. dałoby się zmusić ich do przeprosin. Ale to niosłoby rozgłos i zmasowany atak prawicy na wszystko. Zaś o blogerze ze wsi można nie wspominać w mediach, tylko od czasu do czasu pokąsać go wiadomościami, jak to mecenas Owsiaka rozniósł w sądzie Matkę Kurka.

I tu pech, bloger nie dość, że znany, to jeszcze z typowym polskim charakterem, chłopskim charakterem: dociskaj go mocniej, to mocniej widły będzie trzymał w garści. Kilka miesięcy "Uważaj Do Kogo Skaczesz" plus sędzia ze Złotoryi, który nie ma na uszach słuchawki podpowiadającej mu jak ma prowadzić sprawę, zaowocowało tym, że proces toczy się niedaleko wsi blogera a nie w Warszawie i na domiar złego, sędzia poprosił dokumentację księgową i chyba nie pod postacią papierów przywiezionych w kartonach.

I nagle okazało się,  że Owsiak przeżywa załamanie, nagle ogłasza z książką o Beatlesach i z logiem Trójki pod pachą, że sobie idzie precz, że ma dosyć "wariata ze Złotoryi", że prawie jak Stalin, że prawie jak Oświęcim, że prawie jak Katyń, że Solidarność straciliśmy, metody pomawiania jak z komuny żywcem wzięte, że ten "wariat ze Złotoryi" itp itd..

A w tle Matka Kurka publikuje maile miłosne, które dostaje od co bardziej zajadłych zwolenników WOŚP.
____________

Pewnie nikt z nas nawet nie bierze pod uwagę, że Jurek Owsiak defrauduje kasę. Nie wydaje mi się by ryzykował aż tak utratą reputacji. Ale też jest twarzą Fundacji i jakikolwiek przekręt by nie wyszedł - cała hańba okryje właśnie jego.

Rozmach z jakim zaczęła swoją pracę Fundacja, wsparcie medialne, które dostała od samego początku, mimo tego, że inne fundacje takich nie doczekały i mimo tego, że pomagają ludziom bardziej fizycznie niż tylko ofiarowując przedmioty materialne- to wszystko każe zastanowić się nie tyle nad zachowaniem Jurka Owsiaka, ale tych, którzy być może żerują na Fundacji. Być może to problem związany z nieetycznymi ludźmi, którzy wystawiają "rachunki" za swoją pomoc bez możliwości negocjacji.

Wiemy, że z komuny do nowego systemu weszło draństwo, które nie umie i nie chce pracować, ale wie jak żerować na innych. Które jak diler, na początku daje towar za darmo, podstawia nawet co lepszy, a gdy zainteresowany jest po uszy "pochłonięty sprawą" i odwrotu praktycznie nie ma, zaczyna doić swoją ofiarę mówiąc: "płacisz albo koniec z Tobą".

Pomyślcie o tym poważnie, albo wyprowadźcie mnie z błędu.


.

Krótko o WOŚP

WOŚP wałkowany jest w rytmach wojennych mimo tego, że już dwa dni po akcji. Z prawej i lewej wysypała się grupa zacietrzewionych zwolenników i przeciwników Jurka Owsiaka. Grupa, która w chamstwie niczym się między sobą nie różni, nakręcając wzajemnie prymitywną wojenkę, która daje im sporo uciechy.

W tle tej awantury nie dość, że są jak zawsze pieniądze, to i interes polityków, którzy na oczernianiu/bronieniu WOŚP kręcą swój przedwyborczy interes, albo ślicznie tuląc się do Owsiaka, albo wyzywając na katolików, że tacy podli. Elektorat każdej partii może czuć się usatysfakcjonowany tą chwilą zainteresowania dopasowaną pod gusta wyborców.

Gdy pierwszy raz wystartował WOŚP moi znajomi z Niemiec gały wybałuszali na polską ekspresję dobroczynności, a ja puchłam z dumy, że takie rzeczy dzieją się tylko w Polsce. Przez kolejne lata nic nie zakłócało tego poczucia, nawet zaczynające powoli kiełkować spory na linii WOŚP - inne organizacje dobroczynne. W mediach pojawił się a to list kogoś z pochodnej akcji, albo pytania o dokładność rozliczeń. Bardziej niepokojące były te pierwsze niż drugie, bo jestem pewna, że historia Kidprotect -to w Polsce wyjątek, a nie reguła. I nikt nie dorabia sobie na cudzym nieszczęściu.

Ale problemem staje się coraz bardziej zachowanie samego Jurka Owsiaka. Ostatni rok bez wątpienia nie był dobry dla jego image. Polacy pomagają ponieważ chcą i spontaniczną pomoc mamy w genach, ale razi ich udział polityki w tak delikatnym temacie jak charytatywność. A nie możemy się oszukiwać: Jurek Owsiak wszedł w politykę bardzo agresywnie i nachalnie. I to nie na zasadzie "chcę coś zmienić", ale na zasadzie "macie mnie słuchać".

Trudno to zrozumieć.

Trudno zrozumieć jego złość gdy ktokolwiek pyta o pieniądze, ponieważ pytać ma prawo, a obowiązkiem Owsiaka jest odpowiedzieć. Pokazać co jest do pokazania, a nie sugerować sądy, mówić, że "mamy wrogów", tak jakby pytanie o sposób wydawania pieniędzy był wypowiedzeniem wojny. Trudno zrozumieć, dlaczego za Owsiaka odpowiadają media (nakręcając spiralę wątpliwości), trudno zrozumieć dlaczego odpowiada minister, który ma inny zakres obowiązków niż wyjaśnianie w mediach na co WOŚP wydaje pieniądze..

Efektem takiego postępowania jest zwiększona agresja ludzi, którzy w wulgarny sposób obrażają wolontariuszy nazywając ich "owsikami" i robiąc to z premedytacją, wiedząc, że dzieci nie rozumieją polskiej polityki, a tylko chcą pomóc. Efektem tego postępowania jest antyklerykalny odzew zwolenników WOŚP, którzy z lubością używają sobie na Kościele i katolikach.

Cała Polska wmieszana jest w konflikt ideologiczny i w niedopowiedzenia.. pieniędzy w tym roku wpłynęło mniej na konto fundacji, drugi dzień "po" przez media przetacza się jazgot, a zainteresowany zamiast rzucić dokumentami na stół i zakończyć temat, teatralnie łazi po biurku i szuka słoika..

To jakaś paranoja. I chyba wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę.

 Szkoda tylko, że nie rozumie tego Jurek Owsiak.




.